„Shor”
Przyjechałem do Los
Angeles trzy godziny temu. Poszedłem do sklepu na małe zakupy. Nagle usłyszałem
znajomy głos.
- Shor! Braciszku!
Kopę lat! - To był Mark. Mój starszy brat. Ten mądrzejszy, ładniejszy, bardziej
kochany. - Co tu robisz? - spytał.
- Przyjechałem w
interesach - wyjaśniłem.
- Może wpadłbyś dziś
do nas na kolację o szóstej? Stormie na pewno się ucieszy.
Stormie
- doskonale pamiętam... Jedyna kobieta, którą szczerze kochałem. Była moją
największą miłością. Z nią wszystko było magiczne - pierwszy pocałunek w
deszczu, spacery brzegiem morza, seks na
tyłach samochodu. A potem wybrała mojego brata. Nigdy się z tym nie pogodziłem.
Zerwałem z nim kontakt i wyjechałem na ponad 20 lat. Teraz nadszedł czas
zemsty!
- Zgadzam się. -
odpowiedziałem na pytanie Marka.
- To super! Do
zobaczenia! - cieszył się jak przedszkolak.
- Do zobaczenia... -
dodałem i wróciłem do wybierania towaru.
O umówionej porze
wstawiłem się w domu brata. Stormie nadal wyglądała tak pięknie jak kiedyś.
Ucałowałem jej dłoń, udając, że już nie mam jej za złe wyboru z przed lat.
- Poznaj nasze
dzieci... To jest Riker, Rocky, Ryland... - Mark z dumą przedstawiał synów, a
ja tylko czekałem kiedy ta wyliczanka się skończy. - Jest jeszcze Ross, ale
wyjechał z przyjaciółmi na wycieczkę.
- "Boże! 4
synów... To się dopiero musieli naprodukować" - myślałem w duchu. Nagle do
pokoju wbiegła jakaś dziewczyna. Jej włosy lśniły jak złoto, uśmiech miała taki
promienny. Wyglądała jak anioł! Przypominała... no właśnie kogo?
- A to jest Rydel. Nasza jedyna córka. Moje
oczko w głowie. - dokończył Mark.
- Rydel... piękne
imię. - ucałowałem dziewczynę w dłoń -
Jesteś taka podobna do matki. - blondynka uśmiechnęła się łagodnie. Mark
by chyba oszalał gdyby coś się stało jego małej księżniczce. Gdyby ktoś mu ją
odebrał tak jak on mi Stormie. Postanowiłem działać. Wpadłem na genialny pomysł
jak ją zwabić.
- Kupiłem dom w LA.
Postanowiłem tu zamieszkać i odnowić rodzinne więzi. - skierowałem te ckliwe
teksty do Marka. Zawsze uważał, że rodzina jest najważniejsza i takie tam...
- To super,
braciszku.- odpowiedział.
- Wiecie całe życie
podróżowałem, a teraz zdrowie już nie to. Mam raka. Nie mam rodziny, dzieci...
Przydałby mi się ktoś do pomocy. Ktoś kto by przyniósł zakupy, posprzątał... -
dalej brnąłem w kłamstwach.
- To smutne. -
Stormie uwierzyła w tą historyjkę. - Może będziesz wpadał na obiady do nas?
- Nie chciałbym
sprawiać kłopotu...
- Ależ to nie kłopot!
Jesteśmy rodziną. - dodała Stormie.
- A ja mogę robić
wujowi zakupy i sprzątać w każdą sobotę - wtrąciła się Rydel.
- Zgoda! -
uśmiechnąłem się do nich.
Na to tylko czekałem.
Nie wiedziałem, że oszukanie ich pójdzie mi tak łatwo...
„Ross”
Wieczór spędziliśmy
przy ognisku. Jedliśmy pieczone przysmaki i śpiewaliśmy, a ja dodatkowo grałem
na gitarze.
Około 23 Raini i
Calum poszli spać. Ja i Laura postanowiliśmy jeszcze się wykąpać w jeziorze,
gdyż mimo tak późnej godziny było ponad 25°C. Chlapaliśmy się wodą i śmialiśmy.
Po jakimś czasie Lau zrobiło się zimno, więc wyszła z wody i ruszyła do
namiotu. Ja zrobiłem to samo. Usiadłem obok niej, okryłem ją ręcznikiem i
przytuliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy. W pewnym momencie wpadłem na genialny
pomysł. Chwyciłem moją ukochaną gitarę Lunę i zacząłem grać. Moim zdaniem ten
utwór idealnie opisywała Lau. Zaśpiewałem brunetce tylko fragment, który
najbardziej do niej pasował.
You'll never be far, I'm keeping
you near
Inside of my heart, you're here
Go on, it's Gotta be time, you’re
starting to shine
‘Cause what you’ve got is gold
I know you’re gold oh
I know I know
I don’t need the stars in the
night
I’ve found my treasure
All I need is you by my side
So shine forever, gold
I know you’re gold oh
I know you’re gold
Laura „wyrwała” mi z
ręki gitarę i odłożyła ją na bok. Przytuliła się do mnie i delikatnie
pocałowała. Zaczęliśmy się rozbierać. W między czasie wymienialiśmy gorące
pocałunki… Przypomniał mi się wtedy jeden ze wpisów, który przeczytałem w
pamiętniku mojej mamy. Był o jej pierwszej nocy... I o jakimś tam Shorze. Nigdy
nie miałem odwagi się jej spytać kim on jest.
- Rossy. O czym
rozmyślasz, kochanie? – dopiero głos Laury przywrócił mnie do rzeczywistości.
- A o niczym… -
odparłem.
- O czymś myślałeś?
Mnie nie okłamiesz.
- O Tobie kotuś. –
skłamałem, bo przecież nie mogłem jej powiedzieć, że przypomniało mi się co
moja matka pisała w pamiętniku i zastanawiam się kim był Shor.
- Jesteś taki uroczy.
– cmoknęła mnie w nosek.
- A Ty taka piękna
nago… - też ją cmoknąłem w nosek.
- Oj, nie
przesadzaj... Wcale nie jestem taka piękna…
- A właśnie, że
jesteś. – pocałowałem ją namiętnie i nie dałem jej nic więcej powiedzieć. Przytuliłem
ją mocno.
„Laura”
Ross tulił mnie i co jakiś czas cicho szeptał do ucha „kocham Cię”. Nasze
delikatne pocałunki szybko zmieniły się w bardzo namiętne, pełne pożądania.
Było mi naprawdę dobrze. Nawet się nie zorientowałam kiedy Rossy „wszedł” we
mnie. Zrobił to tak delikatnie, jakby bał się, że coś mi zrobi. Prawie
zawsze traktował mnie jak bym była z porcelany. Podobało mi się to, że był taki
czuły i troskliwy w stosunku do mnie. Z takim kimś chcę spędzić resztę mojego
życia…
------------------------
Witam Was serdecznie.
Fragment "oczami Shora" w dzisiejszym rozdziale pisała kochana Rikeroholic <3
która doskonale wie co czują psychopaci ;)
Pamiętajcie, że ma ona dziś nowy rozdział na swoim blogu Let's Not Be Alone.
Piosenka z rozdziału: Owl City "Gold"
Pozdrawiam i do napisania <3
Nieskromnie przyznam, że fragment o Shorze nawet - nawet wyszedł :)
OdpowiedzUsuńRoss i Laura szybko się za konsumowanie związku zabrali, ale może być.
Pozdrowionka. Dziękuję za polecenie mojego bloga i czekam na next.
i jest Shor ^^
OdpowiedzUsuńmasakra xD
oprócz tego to rozdział był bardzo słodki^^
czekam na nexta <5
Jak nie poczuła to ja tam nie wiem czy dobrze xd Dobra, przedawkowałam anime o piątej nad ranem, jasne? Skąd ja niby miałam wiedzieć, że 'jedzenie czekolady' skończy się na wrzaskam 'Ja chcę być seeeeeme!!!'. Nie chcesz wiedzieć zym jest seme czym uke, nie musisz xd
OdpowiedzUsuńRozmyślania - czy brat może być 'ładniejszy' czy przystojniejszy... Mam takie paradoksy w życiu ostatnio jak to, że zapalasz światło, a nie zaświecasz.
Shor....
Nom, połowa komentarza się jednego tyczy, jak to u mnie, a teraz gadaj czemu ze mną na lód nie poszłaś?!
Hahahahahaha xd Nie kobieto najlepsze to było po rozdziale.
OdpowiedzUsuń"która doskonale wie co czują psychopaci."
Czyżbyś sugerowała nam, że Rikeroholic to psychopatka?
Mam nadzieję, że nie :D Dziewczyny powiem niewiele, bo nie umiem się wysłowić po tym tekście...
Cud, miód i malinki; Me gusta; Rossdział zajebisty!
Wkręciłam się w tę historię i mam nadzieję, że rozdziały będą tak długie a nawet dłuższe! ;-) Oj ten nasz Rossy zdziwi się gdy okaże się, że Shor to jego wuj i brat Marka a do tego nosi po nim drugie imię ;D Czekam na next i zapraszam na nowego bloga:
stay-the-night-raura.blogspot.com
i na rozdział X na "starym"
http://mydilemma-raura.blogspot.com/2015/02/chapter-x-dance-without-you.html
Pozdrawiam i życzę dużo weny! ^^
Spokojnie. Rikeroholic nie jest psychopatką tylko studiuje resocjalizację, więc uczy się o:
Usuń- psychopatach
- mordercach
- zboczeńcach
- itp.
Dziękuję za odwiedziny.
Pozdrowionka :) Od Rikeroholic też :) Nie przyjdzie w nocy z nożem ;)