poniedziałek, 23 lutego 2015

6. „Westchnienie Ellingtona”

„Shor”
Kolacja u Marka i jego rodziny minęła w bardzo miłej atmosferze. Po kolacji wróciłem do domu i położyłem się spać. Rano obudził mnie telefon. Zerknąłem na wyświetlacz.
- Znów ten Damiano. – mruknąłem pod nosem. – Nie da się człowiekowi wyspać. – wściekły odebrałem telefon. – Czego chcesz? – spytałem.
- Spotkajmy się dziś o 22 w nocnym klubie. Mam do Ciebie ważną sprawę.
- A nie możesz do mnie wpaść tak o 12?
- Nie, gdyż nie jestem w pracy. Musiałem wziąć wolne, bo Ellen uparła się na nowe meble.
- No dobra. – odburknąłem i rozłączyłem się.
Leniwie wstałem z łóżka i zszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie mocną kawę. Usiadłem z nią przy stole i włączyłem tableta. Przejrzałem najnowsze wiadomości. W oczy rzucił mi się jeden z tytułów.
- Damiano Marano i Shor Lynch zamieszani w handel ludźmi. – przeczytałem na głos. Lynche nie mogą się dowiedzieć. Muszę coś wymyślić i to szybko.

„Ross”
Obudziłem się dość wcześnie. Laura nadal spała na mojej klacie. Zerknąłem na zegarek. Było dopiero wpół do siódmej. Postanowiłem jeszcze trochę pospać, ale wtedy obudziła się Lau. Spojrzała się na mnie na wpół przytomna.
- Która godzina? – spytała.
- Dość wczesna. – odpowiedziałem jej. – Dopiero pięć po wpół do siódmej. – dodałem po chwili. – Jeszcze możesz pospać kochanie. – powiedziałem czule i mocniej ją przytuliłem.
- Ale ja już się wyspałam.
- A ja nie. Dobranoc. – zamknąłem oczy i starałem się ignorować Lau.

„Rocky”
Ćwiczyłem z Alex do egzaminu wstępnego na studia z diabetyki. Ja mówiłem nazwę, a Alex co to jest.
- Cytryna.
- To cytrus.
Wtedy do pokoju wszedł Ell. Usiadł w fotelu koło biurka.
- Delly… - powiedział rozmarzonym głosem.
- To człowiek. – powiedziała lekko zirytowana Alex.
- Ale za to jaki ładny… - dodał i wyszedł. Zaskoczenie spojrzeliśmy na siebie z Alex.
- Wiesz co mu odbiło? – spytałem, a moja dziewczyna tylko pokręciła głową. – Ja też nie. – cmoknąłem Alex w policzek i kontynuowałem pytanie jej przed egzaminem.


-----------------------------
Hejka.
Dzisiejszego fragmentu "oczami Shora" nie pisała Rikeroholic.
Dziś rozdział trochę krótszy, ale i takie muszą być. Następne będą trochę dłuższe i akcja powoli będzie się rozkręcać. Najlepsze jak zwykle na koniec ;)
Pozdrawiam i do napisania <3

5 komentarzy:

  1. hahah oj ten Ell xD
    handel ludźmi..
    masakra ;-;
    ogólnie nie lubię ojca Marano, a tutaj mnie jeszcze bardziej do tego przekonałaś xD
    rozdział świetny..
    dawaj nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ell najlepszy. Widać, że się w Delly kocha :D
    Shor - szalony...
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ''Ćwiczyłem z Alex do egzaminu wstępnego na studia z diabetyki.'' - czym jest diabetyka u jasnej? Żeby nie było, wyguglowałam sobie, ale nie jest to kierunek. Istnieje dietetyka i diabetologia (najpierw musi być specjalizacja z zakresu chorób wewnętrznych lub pediatrii.
    Ja tam nie wiem czy coś się da zataić w sprawie handlu ludźmi... To trochę... Dziwne jeśli mu się uda, skoro strona startowa w komputerze, telefonie, tablecie czy whatever o tym trąbi.
    Ross... Pogódź się z tym, ty nie masz klaty xd Wybacz, musiałam. Co by mamusia powiedziała?

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój rozdział- CUDO*_*
    Twoje rozdziały czyta się łagodnie i są przystosowane do mnie:) króciótki, ale piszesz tak ujmująco, że niezauważam tego! Czekam i życzę weny na następne rozdziały:*:*:*

    OdpowiedzUsuń