niedziela, 19 kwietnia 2015

„Epilog”

Życie naszych bohaterów w końcu się ułożyło.

Ross pobrał się z Laurą. Zamieszkali razem i tworzą szczęśliwą rodzinę ze swoimi dziećmi i kotami, które Ross kupił Lau w prezencie ślubnym.

Rydel i Ellington zamieszkali razem z rodzicami Ella. Dobrze się im tam mieszka. W końcu mogą być razem szczęśliwi i mieć wymarzoną rodzinę z piątką dzieci.

Riker i Vanessa są razem już dłuższy czas. Żyją „na kocią łapę”, ale tak jest im dobrze. Postanowili mieszkać z Ellen, by nie była sama. Po za tym kupili jej wiewiórkę.

Rocky i Alex są razem szczęśliwi. Tworzą uroczą parę. Mieszkają w domu u Marka i Stormie.

Ryland oświadczył się Savannah. Razem wynajęli małe, skromne mieszkanko i zaadoptowali szczeniaka.

Stormie i Mark są dumni ze swoich dzieci. Gdy tylko nadarzy się okazja mówią o nich. Są razem już dużo lat i mają doświadczenie w miłości, dlatego ich dzieci przychodzą do nich po porady sercowe.


----------------------------
Witam Was serdecznie.

To już dziś...
Ta historia dobiegła końca tylko na bloggerze...
Nikt przecież nie zakaże nam tworzyć jej dalej w naszej wyobraźni.

Z tej okazji ogłaszam konkurs.
Napiszcie własne opowiadanie, w którym umieścicie ciąg dalszy tej historii.
Autor najlepszego opowiadanie dostanie ode mnie kolaż z kim będzie chciał oraz polecę jego blog przez 3 rozdziały.
Na pracę czekam do 29 kwietnia pod adresem: wiki.s.r5er@gmail.com.

Wyniki już z 1 rozdziałem na You Love Who You Love...

Zapraszam serdecznie do czytania nowej historii pod tym właśnie linkiem.

Teraz nadszedł czas na podziękowania.
* Rikeroholic ~ Dziękuje Ci za wszystko, ale przede wszystkim za pomoc przy niektórych rozdziałach <3
* Aleksandra Grzesik ~ Dzięki za wszystko, za te nasze rozmowy na fejsie, za komentarze i za wsparcie <3
* Wszystkim innym czytelnikom ~ Dziękuję za wszystkie komentarze, nominacje do LBA, ale najbardziej za to, że byliście ze mną <3

Pozdrawiam i do napisania na moim nowym blogu <3
Wasza Wiki R5er

piątek, 17 kwietnia 2015

31. „I wanna be your everything”

*3 miesiące później*

„Ross”
Długo mnie nie było w życiu Laury. Dziś wróciłem do LA. Byłem na badaniach u lekarza, kiedy zobaczyłem lekarzy, moją mamę i Lau rodzącą moje trojaczki.
- Panie Lynch, zapraszam. - zawołano mnie do gabinetu.
Pewnie tylko mi się zdawało, że one tu były.
Po badaniach poszedłem do recepcji. Zarejestrowałem się na kolejną wizytę i z ciekawości spytałem o Laurę.
- Pani Marano leży na sali 208 w sali dla matek. Gratuluje panu. - zdziwiło mnie skąd ona wie, że to moje dziecko.
Szybko ruszyłem do sali 208. Pogłaskałem wszystkie moje dzieci po główkach. Usiadłem koło Laury. Złapałem ją za rękę. Po chwili otworzyła oczy.

„Laura”
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam Rossa. To on nie dał mi odespać po porodzie. Zaraz, zaraz... Co!? Ross!?
- Kochanie... - szepnęłam. Ross przerwał mi krótkim pocałunkiem.
- I wanna be your everything... - zaśpiewał mi i znów pocałował.
Wzruszyłam się.
- Dobrze, że jesteś przy mnie Rossy. - uśmiechnęłam się.
- Mam coś dla Ciebie. - wyjął pierścionek zaręczynowy. - Wyjdziesz za mnie?
- Oczywiście, że tak Rossy. - dałam nałożyć Rossowi pierścionek na palec, po czym przytuliliśmy się. Ross złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Kocham Cię... - wyszeptał mi do ucha.
Teraz wszystko powinno się ułożyć...

„Ross”
Posiedziałem u Laury do wieczora. Wróciłem do domu akurat na kolację. Wszedłem do kuchni.
- Jestem! – krzyknąłem jak to miałem w zwyczaju.
- Rossy! – Delly rzuciła mi się na szyję. – To naprawdę Ty! – cieszyła się jak dziecko. – Gdzieś Ty był tyle czasu? Myśleliśmy, że Ty nie żyjesz, a tu taka niespodzianka.
- Opowiem przy kolacji by wszyscy słyszeli. To długa historia, więc nie mam zamiaru opowiadać jej kilkanaście razy pod rząd. Z czasem robi się to nudne. – oznajmiłem z uśmiechem.


--------------------------
Hejka.
To już ostatni rozdział.
Jak widzicie wszystko się ułożyło...
Epilog pojawi się 19.04.
Pozdrawiam i do napisania <3

środa, 15 kwietnia 2015

30. „Pogrzeby”

Laura”
Dziś jest pogrzeb ojca. W życiu nie spodziewałabym się, że mój ojciec popełni samobójstwo, a jego pogrzeb załatwi sąsiad. Tak samo nie pomyślałabym, że wuj Rossa zrobi tak desperacką scenę pod sądem. Ale tak już jest. Całe życie jest jedną wielką niespodzianką… Niewiadomą…
- Laura gotowa? – spytała Ryd, która przerwała moje przemyślenia.
- Tak.
- Chodź. – wzięła mnie pod rękę i zeszła ze mną na dół. – Jesteśmy gotowe. – oznajmiła.
Po chwili wszyscy jechaliśmy na pogrzeb. Ja, Delly, Rik, Rocky, Ell, Ryland, Van, mama Ellen oraz Stormie i Mark, których traktowałam jak rodzinę
Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Ryd pomogła mi wysiąść z samochodu. W końcu to już 6 miesiąc. Rety jak dużo czasu minęło od śmierci Rossa. Na samą myśl o nim w oczach zebrały mi się łzy. „Musisz być silna Lau…” powtarzałam dobie w myślach.
Ksiądz odmówił modlitwy, organista zagrał jakąś smętną piosenkę pogrzebową po czym wszyscy obecni na pogrzebie ruszyli procesją na miejsce pochówku. Tam ksiądz pomodlił się jeszcze raz. Panowie z „Zieleni Miejskiej” spuścili trumny w dół i zasypali piachem. Następnie zrobili miejsce byśmy mogli złożyć na grobach wiązanki.
Po całej uroczystości pogrzebowej pojechaliśmy na stypę. Posiedzieliśmy z dwie godziny wspominając Damiano i Shora. Następnie każdy wrócił do siebie. Byłam tak zmęczona, że zdjęłam tylko buty i położyłam się spać w czarnej sukience z pogrzebu. Przytuliłam się do poduszki ze zdjęciem ~ moim i Rossa. Nigdy go nie zapomnę. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy.

Obudziłam się wczesnym rankiem. Wstałam się trochę ogarnąć. Wyjęłam z szafy czarny t-shirt, czarne spodnie. Zabrałam ubrania i ruszyłam do łazienki. Gdy spojrzałam w Kustro przestraszyłam się samej siebie. Cały makijaż miałam rozmazany, włosy w nieładzie… Wyglądałam jak upiór. Szybko zmyłam make-up. Następnie wzięłam relaksującą kąpiel. Ubrałam się  w wcześniej przygotowane ciuchy. Włosy związałam w wysokiego kucyka, czyli tak jak najbardziej lubię. Oczy przeciągnęłam delikatnie tuszem, a usta wiśniowym błyszczykiem. Tym, który Ross lubił najbardziej. Zawsze, gdy tylko się nim pomalowałam Ross nie odstępował mnie na krok i cały czas całował.
Zeszłam do kuchni na śniadanie, gdzie ciepło przywitała mnie Stormie. Podała mi tosty z dżemem.
- Idę do sklepu kochaniutka. Gdyby te głodomory wstały przekaż im, że sami muszą sobie zrobić śniadanie. – oznajmiła i ucałowała mnie w głowę.


----------------------
Witam Was w przedostatnim rozdziale.
Nie wiem co tu wiele pisać... Chyba tylko tyle, że next ~ 17.04.
Pozdrawiam i do napisania <3

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

29. „Rozprawa”

„Vanessa”
Z samego rana, tuż przed rozprawą Laury postanowiłam odwiedzić tatę. Chciałam jakiejś porady od niego. Weszłam do domu. Wszędzie panował bałagan. Przeszłam do salonu. Tam na podłodze zauważyłam ciało ojca i pistolet.
- Nie! To nie może być prawda! On nie mógł popełnić samobójstwa! – krzyczałam jak opętana, aż do domu wszedł sąsiad.
- Co panienka tak krzyczy? – spytał troskliwie.
- Mój ojciec się zabił… - pokazałam ręką na zwłoki.
- Może ja się zajmę pogrzebem? - zaproponował. – Widzę, że Ty nie jesteś w stanie. Najpierw twoja siostra zabija Rossa i grozi jej więzienie, a teraz twój ojciec popełnia samobójstwo… - pokręcił głową. – Jeśli można spytać… Czy w twojej rodzinie jest ktoś normalny? – spytał wprost. Zabolało mnie to.
- Tak. Matka. Ja zrobiłam z siebie prostytutkę, a Laura morderczynię. Ojciec pijak i hazardzista. Po za tym miał jakieś nielegalne interesy z wujem Rossa…
- Słyszałem coś o tym. Podobno jak zamknęli Shora, twój ojciec rzucił wszystko i zamknął się w sobie. Co ciekawe… - zaczął opowiadać. Czy ten dziadek nie ma nic ciekawszego do roboty niż interesowanie się MOJĄ rodziną? – Shor nie wydał go policji mimo iż się pokłócili.
- Naprawdę ciekawe. Ale czy może mi Pan pomóc z ciałem ojca!? – nie wytrzymałam już. Za wiele tego jak na jeden dzień.

Sąsiad zajął się  pogrzebem, a ja ogarnęłam się trochę i przyjechałam na rozprawę siostry.
- Lauruś… Moja kochana siostrzyczka… - rozklejałam się na sam widok ciężarnej Laury zakutej w kajdanki i chamsko ciągniętej na salę rozpraw.

„Laura”
Po rozprawie wszyscy opuścili sąd. Uniewinnili mnie tylko dlatego, że ciąża jest zaawansowana.
Staliśmy tak na placu i rozmawialiśmy. Jakimś cudem pogodziłam się z rodziną Lynchów. Postanowili mnie przygarnąć.
- Delly! – krzyknął Shor. Skąd on się tu wziął? Przecież zabrali go w psychiatryka i tam zamknęli.
- Kryj mnie… - szepnęła Ryd i schowała się za mnie.
- Delly nie uciekaj przed wujem… - Shorowi widocznie zachciało się gry w podchody.
- Zostaw mnie! – krzyknęła Rydel i zaczęła uciekać przed wujem. Wybiegła na ulicę, a wuj za nią.
- Rydel uważaj! – krzyknął Ell. Delly w ostatniej chwili uciekła tuż przed maską samochodu. Shor nie zdążył.
Po chwili wszyscy zbiegli się nad ciałem Shora, który leżał martwy w kałuży krwi. Nie mogłam znieść tego widoku… Widoku krwi… W takim wypadku Rydel postanowiła odwieźć mnie do domu.


------------------------------
Hejka.
Jak widzicie Laura uwolniona, a Damiano i Shor nie żyją...
Teraz już wszytko powoli się ułoży, gdyż do Epilogu tylko 2 rozdziały.
Pozdrawiam i do napisania <3

sobota, 11 kwietnia 2015

28. „Retrospekcja o Shorze”

„Damiano”
Przeklęty Shor, przeklęte interesy. Po co ten idiota więził Rydel!? Przez to złapała go policja. Jak siedział w areszcie to nie odzywał się do nikogo, był spokojny jak nigdy. Ale gdy tylko przyszedł dzień rozprawy zaczął wariować. Rzucił się na mnie, gdy próbowałem z nim porozmawiać… Rzucił się na policjanta, który miał go zabrać do sądu… Gdy zapadł wyrok rzucił się na podłogę, wykrzykiwał różne bzdury… Nikt nie mógł sobie z nim poradzić. W końcu ściągnięto jakiegoś lekarza, który dał mu leki na uspokojenie. Przespał całą podróż do więzienia. Gdy obudził się ubrany w czarno-białe paski zezłościł się i to bardzo. Rzucał się na kolegów z celi. Odwaliło mu do reszty. Nie jadł, nie pił, nie spał tylko cały dzień gryzł kraty. Minęło sporo czasu nim podjęto decyzję co z nim zrobić i kolejne tyle nim załatwiono formalności. Albowiem oddali go do psychiatryka. Tam był pod opieką specjalistów, ale i tak dostawał w głowę. Pamiętam jak jednego razu poszedłem go odwiedzić. Wyzwał mnie od najgorszych i próbował udusić. Od tego dnia postanowiłem go nie odwiedzać.
Wszystkie te wydarzenia zmieniły moje życie. Interesy się posypały... Straciłem reputację… Rodzina się ode mnie oddaliła… Nawet mój pies mnie opuścił. Wyprowadził się razem z moją żoną i moimi córkami…
Ta cała sytuacja mnie wykańcza coraz bardziej. Moje jedyne zajęcie to chlanie piwa przed telewizorem. Mam tego wszystkiego dość!
Wstałem z kanapy i poszedłem do garażu. Znalazłem broń i strzeliłem sobie w łeb.


---------------------
Hejka.
Dziś w rozdziale pojawiły się osoby zaniedbane ostatnim czasem.
Pozdrawiam i zapraszam na rozdział 29 już 13 kwietnia <3

czwartek, 9 kwietnia 2015

27. „Ostatnie pożegnanie”

„Narrator”
Dla rodziny Lynch oraz Ratliffów zaczął się ciężki okres w ich życiu. Opuścił ich Ross.
Rydel z mamą i Ellem wybrała się na komisariat. Albowiem na dzień po wypadku dostali wyniki sekcji zwłok. Wszystko wskazywało na to, że Laura jest wszystkiemu winna, a Rydel znała wersję wydarzeń z opowiadań Lau.
Policjanci przesłuchiwali Rydel kilka godzin. Gdy wyszła postanowiła iść do domu. Nie była w stanie iść oglądać trumien dla jej młodszego braciszka, dlatego wysłała swojego męża ze Stormie.

Gdy Stormie wybierała z Ellingtonem trumnę dla Rossa, Laura była przesłuchiwana. Policjanci aresztowali ją, ale obiecali, że zawiozą na pogrzeb skoro tak bardzo nalega.

Kilka dni później odbył się pogrzeb Rossa. Ci co widzieli go w dniu śmierci lub w kolejne dni stwierdzili, że wygląda okropnie. W takim wypadku podjęto decyzję, by trumna była zamknięta.

Ksiądz odmówił z najbliższymi, którzy byli na pogrzebie różaniec, a następnie pan organista puścił piosenkę R5 „Smile”. Niektórzy się oburzyli, ale taka była decyzja Rydel. Twierdziła uparcie, że Ross chciałby zobaczyć ich uśmiech, że chciał aby cieszyli się razem z nim, że może iść do nieba.

Zakopano trumnę Rossa. Ludzie składali kwiaty na jego grobie. Nawet Laura.
- Najpierw zabiłaś mojego synka, a teraz masz czelność się tu zjawić!? – krzyknęła oburzona Stormie, która zauważyła dziewczynę.
- Mam prawo tu być. W końcu niebawem urodzę dzieci Rossa… - odpowiedziała jej Marano. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że te słowa zmienią wszystko.'


------------------------
Witam Was z tym oto pogrzebowym rozdziałem.
Do końca zostały tylko... 4 rozdziały i Epilog.
Pozdrawiam i do napisania <3

wtorek, 7 kwietnia 2015

26. „W obliczu śmierci” cz.2

„Narrator”
Dopiero wtedy dotarło do Laury co zrobiła.
Ross spadł na ziemię z wielkim hukiem. W tym momencie brunetka wbiegła na salę.
- Rik chodź szybko! – krzyknęła i pociągnęła go na balkon. Po drodze złapała jeszcze Rockyego i Rylanda.
- Laura spokojnie. Co się stało? – spytał czule najstarszy z Lynchów.
- Ross… On… Wypadł… Spadł… Z balkonu… - gubiła się w słowach.
- Że co!? – spytali chłopacy jednocześnie, a Laura pokazała im zakrwawione ciało Rossa leżące na środku ulicy.
- Delly, jak dobrze, że Cię widzę. Zajmij się Lau. – Rik wepchnął Marano w objęcia Ryd i zbiegł z braćmi na  dół.
- Ross, brat słyszysz nas? – spytał Ryland.
- On nie oddycha. – wtrącił Rocky.
- Jego serce nie pracuje. – dodał Riker.
- Ale z Was medycy… Dzwonię po pogotowie! – krzyknął najmłodszy. Wyciągnął komórkę z kieszeni i wykręcił numer na pogotowie. Podał najistotniejsze rzeczy. - Zaraz przyjadą. – oznajmił.

W tym samym czasie Laura siedziała z Ryd i cała się trzęsąc opowiedziała jej co się wydarzyło, a następnie powiadomiły Stormie i Marka.

Po 15 minutach przyjechało pogotowie.
- Proszę się odsunąć. – nakazał jeden z lekarzy.
- Nie oddycha! Brak tętna! – przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
Stormie, która o wszystkim dowiedziała się przed chwilą stała razem z Rydel i Laurą. Wszystkie trzy płakały.
- Mój mały synek… - szlochała matka Rossa.
- Cichutko kochanie… - Mark uspokajał żonę.
- Mój malutki braciszek… - Rydel nie żałowała łez tak samo jak Ell.
Tylko Laura stała w ciszy. Nic nie mówiąc patrzała jak zamykają ciało Rossa w czarnym worku i zabierają z ulicy.


------------------------
Witam Was serdecznie w drugiej części tego tragicznego rozdziału.
Mam nadzieję, że niespodzianka w postaci prologu na moim nowym blogu spodobała się.
Jeśli jeszcze go nie przeczytaliście to zapraszam: http://youlovewhoyoulove.blogspot.com :)
Pozdrawiam i do napisania <3