poniedziałek, 13 kwietnia 2015

29. „Rozprawa”

„Vanessa”
Z samego rana, tuż przed rozprawą Laury postanowiłam odwiedzić tatę. Chciałam jakiejś porady od niego. Weszłam do domu. Wszędzie panował bałagan. Przeszłam do salonu. Tam na podłodze zauważyłam ciało ojca i pistolet.
- Nie! To nie może być prawda! On nie mógł popełnić samobójstwa! – krzyczałam jak opętana, aż do domu wszedł sąsiad.
- Co panienka tak krzyczy? – spytał troskliwie.
- Mój ojciec się zabił… - pokazałam ręką na zwłoki.
- Może ja się zajmę pogrzebem? - zaproponował. – Widzę, że Ty nie jesteś w stanie. Najpierw twoja siostra zabija Rossa i grozi jej więzienie, a teraz twój ojciec popełnia samobójstwo… - pokręcił głową. – Jeśli można spytać… Czy w twojej rodzinie jest ktoś normalny? – spytał wprost. Zabolało mnie to.
- Tak. Matka. Ja zrobiłam z siebie prostytutkę, a Laura morderczynię. Ojciec pijak i hazardzista. Po za tym miał jakieś nielegalne interesy z wujem Rossa…
- Słyszałem coś o tym. Podobno jak zamknęli Shora, twój ojciec rzucił wszystko i zamknął się w sobie. Co ciekawe… - zaczął opowiadać. Czy ten dziadek nie ma nic ciekawszego do roboty niż interesowanie się MOJĄ rodziną? – Shor nie wydał go policji mimo iż się pokłócili.
- Naprawdę ciekawe. Ale czy może mi Pan pomóc z ciałem ojca!? – nie wytrzymałam już. Za wiele tego jak na jeden dzień.

Sąsiad zajął się  pogrzebem, a ja ogarnęłam się trochę i przyjechałam na rozprawę siostry.
- Lauruś… Moja kochana siostrzyczka… - rozklejałam się na sam widok ciężarnej Laury zakutej w kajdanki i chamsko ciągniętej na salę rozpraw.

„Laura”
Po rozprawie wszyscy opuścili sąd. Uniewinnili mnie tylko dlatego, że ciąża jest zaawansowana.
Staliśmy tak na placu i rozmawialiśmy. Jakimś cudem pogodziłam się z rodziną Lynchów. Postanowili mnie przygarnąć.
- Delly! – krzyknął Shor. Skąd on się tu wziął? Przecież zabrali go w psychiatryka i tam zamknęli.
- Kryj mnie… - szepnęła Ryd i schowała się za mnie.
- Delly nie uciekaj przed wujem… - Shorowi widocznie zachciało się gry w podchody.
- Zostaw mnie! – krzyknęła Rydel i zaczęła uciekać przed wujem. Wybiegła na ulicę, a wuj za nią.
- Rydel uważaj! – krzyknął Ell. Delly w ostatniej chwili uciekła tuż przed maską samochodu. Shor nie zdążył.
Po chwili wszyscy zbiegli się nad ciałem Shora, który leżał martwy w kałuży krwi. Nie mogłam znieść tego widoku… Widoku krwi… W takim wypadku Rydel postanowiła odwieźć mnie do domu.


------------------------------
Hejka.
Jak widzicie Laura uwolniona, a Damiano i Shor nie żyją...
Teraz już wszytko powoli się ułoży, gdyż do Epilogu tylko 2 rozdziały.
Pozdrawiam i do napisania <3

3 komentarze:

  1. Biedny Shor i Damiano :(
    A sąsiad Marano kogoś mi przypomina...
    Pozdrowionka i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sąsiad wygrał rozdział xD
    Serio xD
    Shora też mi nie szkoda ^^
    Lubię rozlew krwi ^^
    Nie żeby coś...
    W rozdziałach!
    Pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  3. Sąsiad podbił system! Rozwalil wszystko i chyba to miał zrobić. No... Shor wyszedł niespodziewanie z psyhiatryka i się zabił, lau uwolniona, lynvhowie się pogodzili?! Wtf?! Ciekawie to rozegrałaś... Czekam, bo jestem ciekawa kogo jeszcze uśmiercisz :) ale szkoda mi, że już kończysz tego bloga, bo był na prawdę superaaśny i wspaniałle się go czytało :D napiszę ci to jeszcze raz przy epilogu xD "_:*:*;;;*:*:*:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń