„Vanessa”
Z samego rana, tuż
przed rozprawą Laury postanowiłam odwiedzić tatę. Chciałam jakiejś porady od
niego. Weszłam do domu. Wszędzie panował bałagan. Przeszłam do salonu. Tam na
podłodze zauważyłam ciało ojca i pistolet.
- Nie! To nie może
być prawda! On nie mógł popełnić samobójstwa! – krzyczałam jak opętana, aż do
domu wszedł sąsiad.
- Co panienka tak
krzyczy? – spytał troskliwie.
- Mój ojciec się
zabił… - pokazałam ręką na zwłoki.
- Może ja się zajmę
pogrzebem? - zaproponował. – Widzę, że Ty nie jesteś w stanie. Najpierw twoja
siostra zabija Rossa i grozi jej więzienie, a teraz twój ojciec popełnia
samobójstwo… - pokręcił głową. – Jeśli można spytać… Czy w twojej rodzinie jest
ktoś normalny? – spytał wprost. Zabolało mnie to.
- Tak. Matka. Ja
zrobiłam z siebie prostytutkę, a Laura morderczynię. Ojciec pijak i
hazardzista. Po za tym miał jakieś nielegalne interesy z wujem Rossa…
- Słyszałem coś o
tym. Podobno jak zamknęli Shora, twój ojciec rzucił wszystko i zamknął się w
sobie. Co ciekawe… - zaczął opowiadać. Czy ten dziadek nie ma nic ciekawszego
do roboty niż interesowanie się MOJĄ rodziną? – Shor nie wydał go policji mimo
iż się pokłócili.
- Naprawdę ciekawe.
Ale czy może mi Pan pomóc z ciałem ojca!? – nie wytrzymałam już. Za wiele tego
jak na jeden dzień.
Sąsiad zajął się pogrzebem, a ja ogarnęłam się trochę i
przyjechałam na rozprawę siostry.
- Lauruś… Moja
kochana siostrzyczka… - rozklejałam się na sam widok ciężarnej Laury zakutej w
kajdanki i chamsko ciągniętej na salę rozpraw.
„Laura”
Po rozprawie wszyscy
opuścili sąd. Uniewinnili mnie tylko dlatego, że ciąża jest zaawansowana.
Staliśmy tak na placu
i rozmawialiśmy. Jakimś cudem pogodziłam się z rodziną Lynchów. Postanowili
mnie przygarnąć.
- Delly! – krzyknął
Shor. Skąd on się tu wziął? Przecież zabrali go w psychiatryka i tam zamknęli.
- Kryj mnie… -
szepnęła Ryd i schowała się za mnie.
- Delly nie uciekaj
przed wujem… - Shorowi widocznie zachciało się gry w podchody.
- Zostaw mnie! –
krzyknęła Rydel i zaczęła uciekać przed wujem. Wybiegła na ulicę, a wuj za nią.
- Rydel uważaj! –
krzyknął Ell. Delly w ostatniej chwili uciekła tuż przed maską samochodu. Shor
nie zdążył.
Po chwili wszyscy
zbiegli się nad ciałem Shora, który leżał martwy w kałuży krwi. Nie mogłam
znieść tego widoku… Widoku krwi… W takim wypadku Rydel postanowiła odwieźć mnie
do domu.
------------------------------
Hejka.
Jak widzicie Laura uwolniona, a Damiano i Shor nie żyją...
Teraz już wszytko powoli się ułoży, gdyż do Epilogu tylko 2 rozdziały.
Pozdrawiam i do napisania <3
Biedny Shor i Damiano :(
OdpowiedzUsuńA sąsiad Marano kogoś mi przypomina...
Pozdrowionka i czekam na next :)
Sąsiad wygrał rozdział xD
OdpowiedzUsuńSerio xD
Shora też mi nie szkoda ^^
Lubię rozlew krwi ^^
Nie żeby coś...
W rozdziałach!
Pozdrawiam <5
Sąsiad podbił system! Rozwalil wszystko i chyba to miał zrobić. No... Shor wyszedł niespodziewanie z psyhiatryka i się zabił, lau uwolniona, lynvhowie się pogodzili?! Wtf?! Ciekawie to rozegrałaś... Czekam, bo jestem ciekawa kogo jeszcze uśmiercisz :) ale szkoda mi, że już kończysz tego bloga, bo był na prawdę superaaśny i wspaniałle się go czytało :D napiszę ci to jeszcze raz przy epilogu xD "_:*:*;;;*:*:*:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuń