piątek, 3 kwietnia 2015

24. „Oblicza miłości” cz.4

„Narrator”
Tuż przed tortem Ross postanowił wyjść zapalić na balkon. Stał, opierał się o barierkę i palił kiedy podeszła do niego Laura i zabrała mu papierosa.
- Ross proszę nie pal.
- Dlaczego mam nie palić?
- Bo ja tu jestem? – spytała retorycznie.
- I co z tego?
- Co z tego? Ja tu jestem, pod sercem noszę twoje dzieci, a Ty palisz przy nas i możesz nam zaszkodzić.
Ross tylko prychnął i obrócił się twarzą do niej.
- Przestaniesz palić? – spytała.
- Nie.
- To w domu, przy dzieciach będziesz palił, tak? Ja na to nie pozwolę.
- Co Ci do tego? Kto Ci naopowiadał głupot, że stworzymy szczęśliwą rodzinę?
- Sam tak mówiłeś. – przypomniała mu. – Chciałeś być ze mną, stworzyć rodzinę… Serio tego nie pamiętasz?
- Pamiętam, ale to było dawno. Byłem młody i głupi.
- Teraz też jesteś! – podniosła ton. – Ja nie będę tego wszystkiego dłużej tolerować! To koniec! Nie odzywaj się do mnie! – wykrzyczała mu prosto w twarz i poszła na salę. Usiadła na swoim miejscu i nie zwracając uwagi na to, że wszyscy ludzie się na nią patrzą rozpłakała się.

„Ellington”
Laura siedziała i płakała, a ja i moja Dellunia próbowaliśmy ją uspokoić.
- Chodź Delly. Dajmy się jej wypłakać. – chwyciłem żonę za rękę i zabrałem na środek parkietu. Po chwili na salę wjechał tort. Pokroiliśmy go razem. Pierwszy kawałek jak tradycja mówi, musi zjeść młoda para. Tak więc ja karmiłem tortem Delly, a ona mnie. Następnie rozdaliśmy go gościom. Ross podszedł do nas i zabrał kawałek dla siebie i dla Laury. Widziałem tylko jak jej go zaniósł.


„Laura”
Ross przyniósł tort. Podał mi kawałek na talerzyku po czym przysiadł się. W sumie to było jego miejsce.
- Nie złość się na mnie… - pogłaskał mnie po twarzy.
- A właśnie, że będę. Nie zasłużyłeś na mnie, na nasze dzieci i na miłość. – odpowiedziałam mu i wyszłam z kawałkiem tortu na balkon. Usiadłam sama przy stoliku. Ross wyszedł tam za mną. Miał ze sobą gitarę. Ciekawe skąd ją wziął. Zaczął powoli szarpać struny, a po chwili także śpiewać.
Gdy skończył chciał mnie pocałować, ale uderzyłam go z liścia w twarz.
- Czy Ty myślałeś, że Ci wybaczę jak zaśpiewasz mi „Hurricanes And Planes” Matthew Komy? – spytałam wściekła.
- Jak chcesz mogę zaśpiewać jeszcze „Clarity”.
- To śpiewaj! I tak Ci nie wybaczę! – krzyknęłam.
- To okay.
Zaczął śpiewać. Doszedł do refrenu kiedy nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego z pięściami.
- Dość! – krzyknęłam. Przestraszony Ross odłożył gitarę na bok.


----------------------------
Witam Was serdecznie tuż przed świętami.
Szykujecie już koszyczek na jutro?
Zapraszam serdecznie w niedzielę na prolog na moim nowym blogu (http://youlovewhoyoulove.blogspot.com) :)
Piosenki, które pojawiły się dziś w rozdziale to jedne z moich ulubionych tego wykonawcy.
Możecie ich posłuchać pod tymi linkami.
Pozdrawiam i do napisania <3

4 komentarze:

  1. Też uwielbiam te piosenki.
    Najlepsze podejście Rossa po kwestii Laury: "Czy Ty myślałeś, że Ci wybaczę jak zaśpiewasz mi „Hurricanes And Planes” Matthew Komy? – spytałam wściekła.
    - Jak chcesz mogę zaśpiewać jeszcze „Clarity”." :D
    Ja bym po tym wybaczyła!
    Pozdrowionka i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 'kiedyś byłem młody i głupi'
    'Teraz też jesteś'
    Najlepszy tekst ever. Ross przegrywa walkę z dziewczynę aż tu nagle wpada Stormie z okrzykiem 'zostaw mojego synka!'
    Podejście Rossa - wkurz dziewczynę tak że będzie chciała Cię zabić i jeszcze ma humorki - próbuj udobruchać piosenką. W tym momencie powinien jej kupić dom z basenem, całą orkierstrę i błagać NA KOLANACH ^^ Martusia-sadystka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ross jak baba w ciąży ;-;
    Rozdział świetny ;)
    Pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  4. No to kolejny raz widać, jak.ta Lau kocha Rossa... Najpierw pocałunek... Teraz pięści i texty, których ci pozazdroszczę! Bo są niesamowitcie śmieszne i ,,pouczające". Cały ten blog i twoja osoba , wywoływają uśmiech na mojej twarzy :)

    Clarity....coś mi to mówi...

    I wait na rozdział:) :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń