„Riker”
Wszyscy przyjechali
na salę weselną. Znajdowała się ona na drugim piętrze, zaraz nad monopolowym.
Jak się wódka skończy to przynamniej jest blisko do sklepu.
Ryd i Ell rzucali
kieliszkami… I to akurat prosto we mnie! Co takiego im zrobiłem!?
Gdy para młoda
posprzątała szkła, goście zajęli miejsca. Usiadłem koło… Vanessy! Rety… Jak ja
dawno jej nie widziałem…
- Hej Van. –
przytuliłem ją. Obróciła się w moją stronę zdziwiona.
- Rikuch! – rzuciła
się mi na szyję. – Tęskniłam za Tobą kochanie. – szepnęła mi do ucha i
pocałowała w nie.
- Ja też Cię kocham.
– pocałowałem ją namiętnie w usta. – A tak właściwie… Co tu robisz? Przecież
kupił Cię bogaty arab… Myślałem, że już nie wrócisz.
- Wiesz to długa
historia. Na początku udawałam rzeźbę, ale pewnego dnia się zdemaskowałam. Arab
właśnie sprzątał kurz i przejechał mi włochatą szczotką pod nosem. A że jestem
wrażliwa to kichnęłam. I wtedy się wszystko wydało. Postanowił, że będę jego czternastą
żoną. Tak więc zaczęły się przygotowania. W dzień ślubu okłamałam sługę,
któremu powiedziałam, że idę na spacer. Tak naprawdę to przeskoczyłam przez
płot i biegłam przed siebie. Później jechałam karawaną, a jeszcze później sama
na wielbłądzie przez pustynię. W jakimś większym mieście znalazłam stację
kolejową i jechałam pociągiem przez kolejne dwa dni. Następnie złapałam
jakiegoś busa i tak dojechałam do Frankfurtu. Podróż trwała naprawdę długo, ale
gdy już byłam w tym Frankfurcie to przesiadłam się na samolot. Gdy wylądowałam
w LA było już po 15, tak więc ruszyłam prosto do kościoła, O ślubie
Rydellington wiedziałam z mediów, rozmów przechodniów… I w taki oto sposób
znalazłam się tutaj. – zakończyła swoją jakże fascynującą opowieść.
- Wow. – Tylko tyle
dałem radę powiedzieć.
- A co się u Ciebie
działo w tym czasie?
- Nagraliśmy film,
poszukiwaliśmy Delly, którą więził Shor…
- Co!? Ryd była więziona!?
- Właśnie tak. Ale to
jeszcze nie wszystko. Laura pojechała do Afryki i była umierająca, a Ross
pojechał później do niej i się nią opiekował. Wszystko było ładnie pięknie, ale
ostatnio coś się między nimi popsuło. Jak kiedyś potrafili całe dnie spędzić w
łóżku i się seksić tak teraz wcale tego nie robią. Śpią osobno, rzadko gdzieś
razem wychodzą, mało ze sobą rozmawiają… Próbowałem wiele rzeczy, ale z dnia na
dzień jest między nimi coraz gorzej.
- To nieciekawie…
Pogadam z Laurą i potem razem coś wymyślimy. – cmoknęła mnie w policzek i
poszła wyciągnąć Lau na balkon.
„Vanessa”
Wyciągnęłam siostrę
na balkon.
- Co się dzieje Lau?
- Ale o co Ci chodzi?
- O Ciebie i Rossa…
Wiem od Rika, że coś się między wami psuje…
- Najpierw Ross
zaczął mnie olewać. Później odtrącać, aż w końcu powiedział, że to koniec i, że
to co między nami było dla niego nic nie znaczyło i nie znaczy.
- I co teraz?
- Nic. Utrzymujemy
koleżeńskie stosunki, ale i tak jest mi ciężko. Zranił mnie, ale i tak go
kocham. Po za tym noszę pod sercem jego trojaczki.
- On o tym nie wie,
prawda?
- Nie wie i się nie
dowie. Skoro mnie nie chce to pewnie ich
też nie będzie chciał.
- Masz rację.
W tym momencie na
balkon wyszedł Ross.
- Ja już wrócę do
Rika. – oznajmiłam i poszłam na salę.
„Laura”
Ross wyszedł na
balkon, oparł się o barierkę i wyciągnął z marynarki paczkę papierosów. Wyjął
jednego i zapalił.
- Ross co Ty
odwalasz? – spytałam się go, ale nie otrzymałam odpowiedzi. – Od kiedy palisz?
– znów zero odpowiedzi. – Ross ja mówię do Ciebie. – mówiłam do niego, ale nie
reagował. Dopiero jak zabrałam mu papierosa ocknął się i spojrzał na mnie.
- Oddaj! – krzyknął.
- Spokojnie Ross,
spokojnie. – zgasiłam papierosa.
- Coś Ty zrobiła!?
- Ross nie krzycz na
mnie. Robię to dla Twojego dobra. Wiesz, że Cię kocham.
- Wiem, ale ja Ciebie
nie kocham i zrozum to w końcu.
- A wiesz, że
będziemy mieli dzieci? – spytałam.
- Teraz już tak!
- Spokojnie Ross. –
starałam się go uspokoić. Przytuliłam go od tyłu. – Będziesz kochał nasze
dzieci?
- Nie! I weź mnie nie
dotykaj! – krzyknął, odtrącił mnie i wrócił na salę.
- Świetnie. –
mruknęłam sama do siebie. „Jak ja mogłam kiedyś z nim być? Jak?” Pytałam się w
myślach. „Nigdy więcej chłopaków typu Ross.”.
-----------------------------
Hejka.
Jak widzicie wesele Rydellington trwa, a Raura się kłóci...
Czy ktoś z Was spodziewał się, że Ross będzie palił?
Przyznam szczerze, że ten pomysł przyszedł mi do głowy po zobaczeniu w Internecie taj przeróbki:
Pozdrawiam i do napisania <3
Długi rozdział, a najlepsze i tak są przemyślenia Rika: "Jak się wódka skończy to przynajmniej jest blisko do sklepu.' :)
OdpowiedzUsuńTrojaczki? - Wow. tylko tyle mogę powiedzieć. Sprzedaż hurtowa była :D
Pozdrowionka i czekam na next.
Długi ^^
OdpowiedzUsuńI dobrze ^^
Co Ross?
Co?
Głupek...
Dzieci odtrącasz?!
A początek słodki ;)
Kocham <5
Suuuuuuuper rozdział!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział
OdpowiedzUsuńDestiny
Lubię postaci które palą. Zresztą można to zauważyć - Diego palił, Ellie paliła, Lysander pali...
OdpowiedzUsuńMaminsynek jeden, buntownik j... jeden
Czemu ty zawsze płodzisz dzieci w ilościach hurtowych? To mnie przeraża... Mnie przeraża jak to jest mieć jedno dziecko, statystyczną Martę dla przykłądu. A trzy statystyczne Marty... Samobójstwo na miejscu
No no! Zaskoczyłaś mnie! Po raz kolejny.! Ślub trwa...Laura ma trojaczki?! Co ty odwalasz'?! Dobra, to tylko Lynch, tego nie ogarniesz! Pozytywne emocje między mną, a tym rozdziałem przechodzą...chyba mój ulubiony, ale wszystko może się zmienić! :*;*:*;*;* do napisania:*:*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuń